MOI DRODZY Dawno nie pisałam, słyszałam, że niektórzy się stęsknili za moim smętnym, często durnym, nieporadzkim pisaniem. W końcu się zmusiłam, przemogłam jakoś. Pomocne były ku temu dwie Panie. Pani K. i Pani I i na pewno Pan A. który pochwalił za lekkie pióro. A komplement ten smakował jak żaden inny, bo to człowiek, który prędzej gani niż chwali. Niby dużo mam do opisania, ale nie wiem od czego zacząć. Wiele osób mi mówiło, że łatwiej przychodzi mi pisanie niż mówienie. Dlatego też musiałam się wypisać, wyżalić na wszystko. Co u mnie? bywało lepiej, najchętniej zaszyłabym się w domu... i to dosłownie. Cała moja odwaga, przebojowość i chęć do wszystkiego prysła, jak za pomocą czarodziejskiej różdżki. Jednak jest parę OSÓB i rzeczy, które trzymają mnie przy życiu. Siedzę z Młodzieńcem , który się pyta czy muszę to o 12 w nocy pisać, na co ja mu odpowiadam, że tak, bo to jest najlepsza pora na takie pisanie. "A czemu t...
nieobiektywnie o absurdach i rozkoszach tego świata...