Przejdź do głównej zawartości

Brakuje mi...

uśmiechu, spokoju, pozytywnych wrażeń. Brakuje mi też motywacji, wiary w siebie. Czuję, że do niczego się nie nadaję, że nic nie potrafię zrobić dobrze. Rzeczy, które niegdyś przychodziły mi z łatwością, dziś stają się arcytrudnym zadaniem. Jest mi jakoś źle ze sobą. 

Po raz milionowy mam doła. I to nie takiego, którego sposób wypędzić w ciągu jednego wieczoru. i nie piszę o tym po to, abyście mnie pocieszali. Po prostu miałam ochotę uzupełnić swój Niecodziennik, a nie mam nic radosnego do napisania. Piszę jak się miewam... a miewam się chujowo. Pisanie sprawia mi ból. Nie potrafię skonstruować ani jednego sensownego zdania. Dzisiaj doszłam do wniosku, że tak naprawdę niewiele rzeczy potrafię i w niczym nie jestem dobra. Nawet do przeciętności mi daleko. Moje w miarę dobre mniemanie o sobie nie znajduje odzwierciedlenia w rzeczywistości. ale o tym kiedy indziej, bo mógłby powstać na temat moich wad i ułomności wielostronicowy esej. 

Wrócę jeszcze do tytułu. Często mówiłam/pisałam, że mam wszystko, co mi do szczęścia potrzebne. Jest jednak kilka rzeczy, których brak wpływa na mnie tragicznie. A więc brakuje mi: spokojnego snu, kogoś do wygadania się, sportu. Brakuje mi czasu, aby zrealizować wszystkie plany i zachcianki a przy tym nie zamienić się w zombie. Mój dzień ma za mało godzin, mój tydzień ma za mało dni, a miesiąc ma za mało tygodni.
Brakuje mi wielu innych rzeczy. ale nie chce mi się o nich pisać.

popadam w marazm. totalny... 

trzymajcie się, abyście robili to co lubicie, dobrze spali i nie musieli się martwić o pieniądze. bo to straszna rzecz jest. nie życzę nikomu. 

dzisiaj nikogo nie pozdrawiam, nikomu nie dziękuję.
a nie przepraszam, dziękuję MAMIE, BABCI I TACIE  bez ich wsparcia już dawno załamałabym się na amen.

idę coś zjeść, aby nie zemdleć i te sprawy. 
mam nadzieję, że jutro będzie lepsze. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kochani żyję...

  I mam się wyjątkowo dobrze...siedzę w pokoju, popijam Krynkę. Póki co w ogóle nie spożywam alkoholu. Palę jak smok, ale to nic. Rodzinka cała, zrowa i szczęśliwa. Mam kotkę Bonnie. Kociącia Chuliganka jak ja :)  Ponadto mam przy sobie Miłość mojego życia przy boku. To ten jedyny. Tak serio, serio... Nie chcę się rozpisywać, bo sprzęty odmawiają mi posłuszeństwa... Dbajcie o siebie w czasach' w których przyszło nam żyć. Życzę Wam wszystkim wszystkiego naj... Z czasem będę pisać posty bardziej regularnie. Paa, buziaczki. Wasza Munioza.

Dzień Dobry !

aby tradycji stało się zadość życzę wszystkim czytającym moje wypociny Wesołych Świąt, aby po odejściu od świątecznego stołu dało się zapiąć pasa i radosny nastrój towarzyszył nam jak najdłużej. u mnie Święta Wielkiej Nocy minęły bez większych rewelacji, więc nie będę się zbytnio rozpisywać. Było poprawnie i ok... jutro może maluszki popsikają Ciocię Muniozę wodą :-)  Co nowego u mnie? Za oknem deszcz, a jak powszechnie wiadomo Munioza uwielbia taką właśnie pogodę... to wtedy ma największą ochotę pisać, czytać, oglądać, słuchać, zamykać się w SWOIM świecie. jestem trochę śpiąca, więc udam się na popołudniową drzemkę. Trzymajcie się, bywajcie zdrowi i szczęśliwi. P.S Warto mieć Marzenia i Cele i do nich dążyć. Uwierzcie mi na słowo... jeszcze ten jeden jedyny raz! A i teraz już wiem, co sprawia, że jestem naprawdę szczęśliwa. Tym czymś jest nic innego jak po prostu WOLNOŚĆ ! <3  

Czytelniczy zastój.

Nie czytam. Nie chcę, nie umiem, nie potrzebuję. Na myśl o rozpoczęciu książki mój umysł kaprysi. Nie czytam ulubionych gazet. Nie czytam internetowych artykułów, blogów, zapowiedzi wydawniczych. Nie czytam wcale. Ale jednocześnie nie odczuwam braku literatury. Nie tęsknię. Nie zachwycam się. Nie dostrzegam tego co dostrzegałam wcześniej. Dziś widzę tylko kolorowe okładki wypełnione większą lub mniejszą liczbą stron. Nieważne skąd ten stan. Najważniejsze, że kiedyś przejdzie...  Poniżej zamieszczam odrobinkę tekstu, którą ostatnio PRZECZYTAŁAM. Cudownie, że mogę się nią z Wami powiedzielić. Spojrzenie wstecz. Za siebie. Jak mało. Jak mało. Ździebko wiary. Nadziei. Odrobinka schizmy. Może jeszcze miłości najwięcej zostało. A przecież prawie cały czas się wydawało, Że to takie stromizny. Takie alpinizmy. Witold Dąbrowski