Dopadła mnie dzisiaj pewna refleksja... czy marzenia działają na nas dobrze (mobilizują do działania, dają nadzieję na lepsze jutro itp.) a może wręcz przeciwnie? przygnębiają nas, wywołują niemałą frustrację, gdy nie możemy ich spełnić ?
Po dzisiejszej, niestety wirtualnej (achh te kilometry) rozmowie z moim ukochanym Kamykiem doszłam do pewnych wniosków. Wstyd mi tylko, że to młodsza siostra przekazywała mi życiowe wskazówki i przypomniała mi co się w życiu liczy, a nie na odwrót...
Mam 24 lata (dla niektórych aż, dla innych dopiero) i jestem w kropce. Zupełnie nie wiem, co ze sobą zrobić. Dotknęła mnie świadomość, że jeżeli niczego nie zmienię może być już tylko gorzej...
Po raz kolejny mam doła. Najprościej mówiąc jestem w dupie. I nie mam do nikogo pretensji, żeby nie było. Bo pretensje mogę mieć tylko i wyłącznie do siebie. Uważane przez nas za banalne powiedzenia typu "Jak sobie pościelisz tak się wyśpisz", "Każdy jest kowalem własnego losu" sprawdzają się tutaj idealnie.
Czuję, że stoję w miejscu, że w moim życiu nic się nie dzieje. Codziennie są te same dni, jak to śpiewała jedna z ulubionych kapel. Popadłam w marazm i to totalny.
Wracając jednak do nieco dziwnego tytułu posta, popiszę teraz o swoich marzeniach oraz o tym, czego mam w nadmiarze, a czego mi brakuje.
A więc tak, brakuje mi: celu w życiu, pasji, wiary w siebie, poczucia własnej wartości, motywacji, odwagi, aby podjąć najmniejsze ryzyko, stabilizacji (zarówno tej uczuciowej jak i materialnej), dawnych znajomych i jeszcze wielu, wielu innych rzeczy, o których pisać kobiecie nie wypada.
Dotkliwy jest również brak pieniędzy, wyniszczający każdego dnia. Ale to temat rzeka, nad którym nie chcę się rozwodzić, bo nie ma sensu.
Po skróconej wersji moich braków, czas na nadwyżki. Niestety mam w sobie za dużo: gniewu, zawiści i niechęci do ludzi. Mam też trochę problemów, nerwów i żalu... Jakby tego było mało, jak na złość przybyło mi kilogramów, które wcale, a wcale nie poprawiają mi nastroju. :[
Jak więc widzicie lista braków jest dłuższa. Myślę, że gdyby pozbyć się niektórych z nich druga lista wyglądałaby zupełnie inaczej.
Pisanie powoli dobiega końca... ale hola, hola ! zapomniałabym o marzeniach, które wbrew pozorom jeszcze gdzieś we mnie tkwią. nie mam zamiaru pisać o rzeczach niemożliwych, których nie sposób osiągnąć tylko o takich, które może kiedyś uda mi się spełnić. tutaj krótko i na temat: marzę, abym ja i moi bliscy byli szczęśliwi. jeżeli to osiągnę, będę miała wszystko - reszta nie jest mi do niczego potrzebna...
P.S Jeszcze nie jest ze mną tak najgorzej, pisanie w dalszym ciągu przynosi mi ulgę. Płacz, złość i chęć wyrwania sobie resztek włosów z głowy jakby na moment się oddaliły...
Munioza nie wiem czy to przeczytasz. Sama wiesz, że nie wygląda to dobrze. Co gorsza cuda zdarzały się kiedyś, i chyba limit już wyczerpano. Kiedyś to byli farciarze co ? No dobra, po kolei. Zacznę jak stary dziad. Kiedy byłem w twoim wieku, to biegałem... Tak proponuję zostawić dodatkowe kilogramy. Jak Churchill obiecuję krew pot i łzy, za sylwetkę duszy sportowca. A tak poza tym, to co chcesz w życiu robić, co ci najbliższe ? Tak się kieruj. Jak pisanie to idź na dziennikarstwo, chociaż to zawód upadający...Jak rysowanie, zdawaj na Asp. Obierz jakikolwiek kierunek, busolę Jacke a Sparrowa gdzieś podziałem, ale mam nadzieje że sobie poradzisz bez niej.
OdpowiedzUsuńDrogi Erneście, wybacz, że piszę dopiero teraz, ale problemy techniczne mnie dopadły.
UsuńChyba dochodzę w życiu do takiego momentu, że wiem, co chce w życiu robić. Mało tego robię to, więc satysfakcja niesamowita !
Co do biegania, da się zrobić. Chcąc niechcąc dziennie wychodzi mi po kilkanaście kilometrów (wliczając spacery, rzecz jasna).
A co do marzeń... to jednak dobrze je mieć !
Pozdrawiam serdecznie
Dobrze to czytać, nie znam zbyt wielu osób zachwyconych swoją pracą, lub tym czym parają się na co dzień. Warto o to się mocować z życiem Pozdrawiam. E.
UsuńZ marzeniami jest tak, że jak ich nie realizujemy to frustrują jak cholera. Sama to wiesz. Wszystko wypada Munioza, wszystko, byleby to było dobrze napisane... ;)
OdpowiedzUsuń